wtorek, 4 października 2016

Wezuwiusz

Zjeżdżam z promu, pierwsze kroki kieruje do baru, mam straszną ochotę na kawę. Chwila przerwy, zerkam na mapę, zapada decyzja aby nie marudzić wybrzeżem tylko ruszyć na północ autostradą, to co,  że nie wolno.  Moje pochodzenie nie znosi ograniczeń, żegnam Villa San Giovanni, jeszcze raz zerkam na Sycylię, mimo wad w blasku wschodzącego  słońca jest piękna, szkoda, odkręcam manetkę, motocykl dostaje ogień na tłok i ruszam.