Zjeżdżam z promu, pierwsze kroki kieruje do baru, mam
straszną ochotę na kawę. Chwila przerwy, zerkam na mapę, zapada decyzja aby nie
marudzić wybrzeżem tylko ruszyć na północ autostradą, to co, że nie wolno.
Moje pochodzenie nie znosi ograniczeń, żegnam Villa San Giovanni,
jeszcze raz zerkam na Sycylię, mimo wad w blasku wschodzącego słońca jest piękna, szkoda, odkręcam manetkę,
motocykl dostaje ogień na tłok i ruszam.