Mija
sierpień, kończy się upalne lato, rano na trawie osiada rosa, a ja czekam na
swoją „wielką podróż”. Almot w tym roku
sprawił mi niespodziankę, przekazał motocykl i zaopatrzył w środki, abym mógł
spełnić swoje marzenie stawiając jeden warunek, napisać relację i przywieść
zdjęcia z wyprawy. Gdzie tu jechać dam w
te pędy wprzód się zastanowię jak i którędy?
Ciekawych
tras jest u nas bez liku, jednak od dawna marzyłem aby pojechać dookoła Polski, naturalnym kierunkiem był wschód droga do Augustowa na
kartacze.
Kiedy przyszedł dzień wyjazdu miałem wyrzuty sumienia, syn się rozchorował. Całe szczęście, że to nic poważnego. Wstałem o 4 zaparzyłem kawę w termosie jeszcze tylko Nica wyprowadziłem na spacer i poszedłem na parking.
Junak był już spakowany, czekał na mnie
grzecznie pod plandeką. Tego uczucia towarzyszącego, kiedy ruszam na wyprawę
nie można porównać z niczym innym, ten moment, kiedy siadasz na siodło i
uruchamiasz zapłon by zaraz ruszyć w daleką drogę. To poczucie wolności i
oderwania od spraw codziennych to radość połączona z tęsknotą, bliskich
zostawiam w domu. Wytaczam się na drogę, wolno podjeżdżam do skrzyżowania,
czekam na zielone światło, silnik jeszcze nierozgrzany, miga kierunkowskaz
sygnalizując skręt w lewo w kierunku obwodnicy.
Ruszamy w kierunku Elbląga, lubię wyjeżdżać o tej porze, kiedy kończy się obwodnica na horyzoncie zaczyna świtać po dwóch godzinach
parkuje nad kanałem, mam przed sobą starówkę z remontowanym ratuszem. Chwila
przerwy sprawdzam mapę, ustalam kierunek, pojadę bocznym drogami przez Ornetę, Dobre Miasto, Mrągowo,
Giżycko, Ełk na końcu jest Augustów, pierwszy etap podróży do pokonania ponad 400 km..
W
powietrzu jeszcze lato, lecz na polach już jesień, powoli brąz zastępuje
zieleń, jeszcze ptaki radośnie ćwierkają i woda w jeziorach ma 18 stopni jednak
to już jesień powoli nadchodzi.
Silnik
ciągnie równo, siodło mimo obaw nie maltretuje mojego siedzenia jakoś da się
wytrzymać, ciało zdążyło przywyknąć do nowej pozycji, ciekawe jak będzie jutro?
W trasie dwa razy tankowałem, na
początku, trochę narzekałem na zasięg M16 jednak w trasie przestało mi to
przeszkadzać była chwila na rozprostowanie kości. W Dobrym Mieście zatrzymałem
się na kawę i podładowałem baterię w aparacie. Połowę trasy zrobiłem drogami
powiatowymi ma to tę zaletę, że jest pusto tylko od czasu do czasu mijamy
samochód. Jednak są one gorszej, jakości i przez to prędkość podróżna rzadko przekracza
80 km/h. Na początku miałem jeszcze obawy jak Junak zniesie na trasie moje
wszystkie przytroczone toboły, jak by nie było wziąłem tego trochę, mam nawet
namiot, mimo, że noclegi mam zarezerwowane. Lepiej być niezależnym, licho nie
śpi.
Przed Augustowem zadzwoniłem do kolegi z Forum Klubu Chińskich Motocykli, obiecał zabrać mnie na dobre kartacze, zanim się
spotkaliśmy dojechałem na miejsce mojego postoju, Marina Borki tak nazywa się
to miejsce przy ul. Nadrzecznej, okazało się wspaniale położone, nad samym
jeziorem z kąpieliskiem, przystanią jachtową, nowe natryski, wyremontowane
domki, hotel, restauracja, która serwuje przepyszne pierogi, nigdy jeszcze nie
jadłem nic równie pysznego, jeśli kiedykolwiek tam będziecie spytajcie o
pierogi, których nadzieniem są szyjki rakowe, coś niesamowitego, niebo w gębie.
Kiedy tak zajadałem się pierogami popijając zimnym piwkiem zadzwonił Jacek,
okazało się, że już jest na przystani ze swoją żoną, pożegnałem sympatycznego właściciela
przystani, podziękowałem jeszcze raz za gościnę i ruszyłem zwiedzać Augustów z
Jackiem i Grażyną.
To spotkanie
również miało początek kulinarny, ruszyliśmy na poszukiwanie kartaczy, co w
poniedziałek nie było zbyt proste nawet w Augustowie. Pod Albatrosem już się skończyły,
pozostał jeszcze bar dla tirów, znałem to miejsce i miałem nadzieję, że się nie
zwiodę. Bigo, zamówiłem jeszcze placki ziemniaczane i tu znów kulinarne
odkrycie, placki sam robię, robił je mój Ojciec, chyba wszyscy w rodzinie i
zawsze były one na wysokim poziomie, ale to, co zaserwowali mi w tym barze to
było plackowe mistrzostwo świata, delikatny miąższ i chrupiąca skórka,
oczywiście do tego cukier i śmietana, moi gospodarze trochę się dziwili, ale im
wytłumaczyłem, że tak się jada placki na Kaszubach.
Kiedy
napełniliśmy brzuchy, Grażyna z Jackiem postanowili pokazać mi Augustów,
widziałem tego dnia piękne zachody słońca na trzech jeziorach, kapliczkę w
Studzienicznej, pomnik Jana Pawła II, barcie na drzewach, ścieżkę przyrodniczą,
partyzancką ziemiankę i pomnik leśników. Popołudnie i wieczór minął szybko w
tak dobrym towarzystwie nim się obejrzałem zrobiło się ciemno, poczułem się
zmęczony, a tu jeszcze kilka słów trzeba skreślić, aby utrwalić to, co
przeżyłem.
Jeśli uważasz treść za wartościową przelej 1 PLN na konto nowej wyprawy
22 1140 2004 0000 3502 5595 2846
Część II Junakiem dookoła Polski - Białystok
Część III Junakiem dookoła Polski - Bieszczady
Część IV Junakiem dookoła Polski - Zakopane
Część V Junakiem dookoła Polski - Kłodzko
Część VI Junakiem dookoła Polski - powrót
Jeśli uważasz treść za wartościową przelej 1 PLN na konto nowej wyprawy
22 1140 2004 0000 3502 5595 2846

Część II Junakiem dookoła Polski - Białystok
Część III Junakiem dookoła Polski - Bieszczady
Część IV Junakiem dookoła Polski - Zakopane
Część V Junakiem dookoła Polski - Kłodzko
Część VI Junakiem dookoła Polski - powrót
|
Gdzieś pod Ornetą |
Grażyna i Jacek , jeszcze raz wielkie dzięki za spacer po Augustowa |
Kartaczy pod Albatrosem brak |
Ziemniaczane placki :) |
Augustów |
Studzieniczna |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kultura wypowiedzi nic nie kosztuje, zachęcam każdego do pisania komentarzy. Jeżeli jednak zamierzasz czepiać się błędów ortograficznych, chcesz komuś "dokopać" tylko dla tego, że zupa była za słona lub wściekasz się gdyż ktoś ma odmienne zdanie, a twój zasób słownictwa ogranicza się do przekleństw, to licz się z tym, że komentarz może zostać usunięty.