Czarna Górna 6 lipca 2015r.
Decyzja o wyprawie zapadła nagle, a wszystko przez wyprawę do Rzymu. Czułem tak wielki niedosyt, wręcz pragnienie podróżowania podobną tylko
do pragnienia jakie może czuć człowiek będąc na pustyni bez wody.
Spakowanie zajęło mi sobotnie popołudnie, motocykl raptem dwa tygodnie
po przeglądzie, wszystko co potrzebne miałem po poprzedniej wyprawie,
zostawiłem kilka rzeczy, większość kluczy, zabrałem tylko te niezbędne oraz łańcuch, nową świecę, litr oleju, żarówki i
linki zapasowe.
Żonie dałem buziaka i z samego rana o wschodzie słońca byłem już w siodle i gnałem co koń wyskoczy w kierunku Sanoka. Tu nie było przystanków na zwiedzanie, minąłem, Tczew, Grudziądz, Toruń, Łódź, Kilce, Rzeszów i po przejechaniu ponad 790 km o 22 zameldowałem się w Bieszczadzkiej Stanicy Motocyklowej.
Namiot rozbity, ognisko płonie, na ruszt wrzuciłem dwie kiełbaski zabrane z domu, kiedy tylko podjadłem, padłem na matę, przed oczami miałem trasę, w uszach huk motoru i powietrza, naciągnąłem śpiwór po uszy i zasnąłem, nie obudziłby mnie nawet niedźwiedź bieszczadzki.
Wstałem dziś o czwartej, jeszcze w kościach czuję wczorajsza trasę, całe szczęście obyło się bez zbędnych atrakcji, Junak ciągną równo, po drodze dwa razy tankowałem, 2,7 na 100 to dobry wynik.
Jak tylko się rozwidniło, obejrzałem mojego rumaka, sprawdziłem łańcuch, wszystkie śruby, żarówki czy świecą i tablice rejestracyjną przetarłem, po mandacie pod Rzymem nie mam zamiaru płacić ponownie za taki drobiazg. Łańcuch nasmarowałem jak tylko zaparkowałem. Posprzątałem graty i korzystając z gościny Marka w kuchni przy stole skrobnąłem te słowa, za chwilę ruszam w kierunku Trasy Transfogarskiej. Jednak ostatecznym celem wyprawy jest Ararat - biblijna góra, na której osiadła Arka Noego. Kolejne relacje jak tylko pozwolą mi na to warunki, gdyż jadąc przez Bałkany mam nadzieję, że znajdę do spania miejscówki, które nie będą drenowały kieszeni. Pozdrawiam z trasy, Jaskiniowiec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kultura wypowiedzi nic nie kosztuje, zachęcam każdego do pisania komentarzy. Jeżeli jednak zamierzasz czepiać się błędów ortograficznych, chcesz komuś "dokopać" tylko dla tego, że zupa była za słona lub wściekasz się gdyż ktoś ma odmienne zdanie, a twój zasób słownictwa ogranicza się do przekleństw, to licz się z tym, że komentarz może zostać usunięty.