Rano wstałem z lekkim bólem głowy,
-palinka - pomyślałem
Wyszperałem z torby woreczek, w którym żona zapakowała mi różne pigułki na wszelki wypadek.
-palinka - pomyślałem
Wyszperałem z torby woreczek, w którym żona zapakowała mi różne pigułki na wszelki wypadek.
Zaparzyłem kawę w moim wyprawowym kubku z Orła i wyszedłem na balkon.
Był
poniedziałek przez miasteczko przelatywały tiry, dosłownie, jak na mój gust
jechały zbyt szybko, kiedy zbliżały się do drogi podporządkowanej trąbiły,
dopiero po chwili zrozumiałem dla czego, było to ostrzeżenie, dla tych, którzy
chcą się włączyć do ruchu.
Kawa się skończyła, trzeba było się zbierać do Cassino było około 60 km. Droga minęła szybko i około 10 wjechałem do miasteczka, nad którym górował klasztor.
Bez problemu znalazłem drogę na szczyt, która wiał się niczym wąż.
Za klasztorem położony jest Polski Cmentarz Wojenny, który lekko wznosi się w górę, nad białym mogiłami dominuje ogromna płaskorzeźba polskiego orła. To trzeba zobaczyć, brakuje mi słów aby to opisać, tam, wtedy wzruszenie chwytało za gardło, oczy się szkliły.
a w uszach, słyszałem fragment piosenki - wolność krzyżami się mierzy.
Piękny jest cmentarz wojskowy na Monte Cassino
Przed mogiłami sentencja wyryta w kamiennej posadzce.
Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie.
Cmentarz powstał 1945 roku jest tam pochowanych około 1070 żołnierzy 2 Korpusu Polskiego. W 1970 pochowano również zmarłego w Londynie generała Władysława Andersa.
Przyjemnie było popatrzeć jak cmentarz odwiedzają Włosi z rodzinami.
Ruszyłem w dalszą drogę, następny punkt na mapie, którego nie chciałem pominąć to Rzym. Tak wiem, zarzekałem się, że nigdy więcej, jednak byłem ciekawy, chciałem na własne oczy zobaczyć pozostałości po starożytnym Mieście.
Wjeżdżam do centrum, ale gdzie teraz jechać? Nie zastanawiając
się długo podjeżdżam do stojących na czerwonym świetle motocyklistów i próbując przekrzyczeć wielkomiejski gwar drę się na
całe gardło – którędy do Koloseum?
Jeden z tubylców siedzący na wielkim BMW krzyczy w moja stroną -
follow me
Gość ciśnie maszynę, ja cisnę Junaka, no nie mogę być gorszy,
całe szczęście ta szalona jazda nie trwała zbyt długo, dojeżdżam na kolejne
skrzyżowanie, a tam stoi i czeka na mnie największa antyczna arena gladiatorów.
Piękna.
Ze względu na ograniczenia czasowe, wysoką temperaturę i
odległości, uznałem, że najlepiej będzie zwiedzać miasto z motocyklowego
siodła.
I tak zacząłem włóczyć się po Rzymie, krążyłem po najstarszej
części, między zabytkami starożytności, w okolicach Watykanu.
Jechałem dzielnicą, w której stały piękne, stare rezydencje, w
pewnym momencie znalazłem się przy wielkiej murowanej bramie, już chciałem
zawrócić, ale taksówkarz obok którego się zatrzymałem, zachęcił abym podszedł
do bramy, na moje pytanie w jakim celu, odpowiedział tylko - idź i zobacz.
Ciekawość zwyciężyła, postawiłem Junaka na parkingu, i
podszedłem do bramy, stanąłem w kolejce i cierpliwie czekałem na swoją kolej. W
drzwiach była okuta stalą dziura, przez która można było zajrzeć do środka. Kiedy
przyłożyłem oko zobaczyłem kopulę Bazyliki Św Piotra w szpalerze drzew, między
nimi rozłożony był czerwony dywan. Jak się później dowiedziałem, były to ogrody
watykańskie, a patrząc przez dziurkę można czasem zobaczyć spacerującego
Papieża, niestety tym razem nie było mi
dane, ale widok był wart stania w kolejce.
Ruszyłem w kierunku placu św. Piotra, po drodze nie obyło się
bez przygód, otóż zatrzymałem się na chwilę w cieniu aby się ostudzić, patrzę,
a tu ładny budynek, nie zwróciłem uwagi na wojskowy samochód, wyciągnąłem
aparat i cyk fotkę, nie zdążyłem oderwać aparat od oka, a już przy mnie stało
dwóch włoskich żołnierzy uzbrojonych po zęby w pełnym rynsztunku z karabinami
szturmowymi gotowymi do użycia.
Okazało się, że budynek, który tak mi wpadł w oko to ambasada
USA i nie wolno go fotografować, całe szczęście, że nie kazali mi kasować
pliku, kiedy im powiedziałem, że nie jestem terrorystą tylko turystą z Polski
wyraźnie się uspokoili, opadło chłopakom ciśnienie, i już w przyjacielskiej
atmosferze mogłem im odpowiadać na pytania, byli ciekawi gdzie byłem i dokąd
jadę.
Dopiero wtedy zwróciłem uwagę na fakt, że Rzym wygląda jak
frontowe miasto, wszędzie pełno wojska, w bocznych uliczkach stoją kolumny
wojskowych samochodów. Wyglądało to nieciekawie i powie szczerze, kiedy
wróciłem do Polski widok miast bez wojska na ulicach sprawił, jakiego wiszącego
zagrożenia w powietrzu sprawił, że poczułem ulgę połączoną z zadowolenie z
faktu iż osiedlanie na siłę „uchodźców” z Afryki spalił na panewce.
Dochodziła 17, miałem dość, znalazłem autostradę w kierunku Bolonii, ignorując przepisy dotyczące motocykli
o pojemności 125 cm dałem ogień na tłok i ruszyłem na północ.
Zbyt długo to ja nie jechałem, spacer po Rzymie wykończył mnie,
byłem zmęczony, jedno na co miałem ochotę to odpoczynek, piłowałem po
autostradzie tak z godzinę, zjechałem z autostrady w poszukiwaniu noclegu,
pierwsze hotele i ceny dużo po wyżej moich możliwości, jadę dalej jakąś krajową
drogą, która ciągnie się wzdłuż autostrady. W końcu trafiam do miasteczka na
wzgórzu a tam agroturystyka, po długim targowaniu cena zatrzymała się na 20
euro, mogłem w końcu wziąć prysznic, zrobić małe pranie, przebrałem się zszedłem
do baru, zamówiłem pizzę, piwo i tak spędziłem wieczór. Trzeba było dobrze
odpocząć kolejnym przystankiem będzie Verdę 60 km na północ od Bolzano.
klasztor w Cassino |
Cassino |
Zameczek |
ambasada USA |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kultura wypowiedzi nic nie kosztuje, zachęcam każdego do pisania komentarzy. Jeżeli jednak zamierzasz czepiać się błędów ortograficznych, chcesz komuś "dokopać" tylko dla tego, że zupa była za słona lub wściekasz się gdyż ktoś ma odmienne zdanie, a twój zasób słownictwa ogranicza się do przekleństw, to licz się z tym, że komentarz może zostać usunięty.