Idę na parking i zerkam w niebo
zapowiada się ładna pogoda, brak wiatru powoduje, że nie czuje, jaka jest
temperatura powietrza...
Naciskam starter, silnika zaskoczył, chwilę poczekałem,
obroty spadły do 1000, wbijam jedynkę i wytaczam się powoli na ulicę, światła
włączone, jeszcze tylko benzyna i ruszam obwodnicą w kierunku Bydgoszczy.
Za Tczewem
wychłodziłem się do tego stopnia, że trzęsło mną jak cholera, zęby same
dzwoniły jak kastaniety na pierwszy postoju, kiedy ściągałem rękawiczki nie
czułem palców,
szybko położyłem je na skrzyni biegów, kiedy się nagrzały
dały tak upragnione ciepło.
Kilka razy zatrzymałem się w drodze, a to za sprawą widoków,
które do mnie docierały, wschód słońca nad Żuławami, mój cień na polu,
elektrociepłownia pod Świeciem.
Cała droga mieniła
bez przygód, Junak pracował równo, dziś przekroczył 4 tyś km, dopiero teraz
można powiedzieć, że jest dotarty.
Po trzech
godzinach dotarłem do Almotu, spotkałem się z osobą, z którą byłem
umówiony. Trzeba było jeszcze chwilę
poczekać, motocykl był sprawdzany. Na podwórzu przed siedzibą przywitał mnie
prawdziwy władca tego terenu, Pan kot czarny jak Junak M16 z małym prezentem w
pysku, szarą polną myszką. Przyniósł, położył, zamiauczał, ale nie widząc
mojego zainteresowania sam ją pożarł, na koniec się oblizał. Kiedy formalności
stało się zadość ruszyłem w kierunku magazynu gdzie na czas testu miałem
zostawić mojego Junaka i odebrać M16. Magazyn wielkości hangaru na samoloty w
rzędach pod sufit zapakowane, skutery, motorowery i motocykle na moje oko
setki, a nawet kilka tysięcy, same Junaki.
Jakież było mojej
zaskoczenie, kiedy zobaczyłem, jaki motocykl mam do testu, to ten sam Junak
M16, na którym pierwszy raz jechałem z Gdyni do Gdańska dwa lata temu, poznałem
go po tablicy rejestracyjnej, to był sprawca całego zamieszania z motocyklami.
Trzeba było się
pożegnać, jeszcze ostatnie ustalenia, ruszyłem znów w drogę tym razem do domu,
bez zwiedzania tą samą trasą. Byłem ciekawy tej przejażdżki, to przecież inny
motocykl, choć serce ma to samo.
Całkiem inna
pozycja, inne zawieszenie, wolne wydechy ryczą jak potępieniec, mam wrażenie,
że skrzynie pracuje lepiej, a może to tylko inna dźwignia? Chyba lepiej się
zbiera, jednak kanapa wygodniejsza jest w M20. Zobaczymy jak się sprawdzi na
długim dystansie, przed nami mała wyprawa, ruszamy razem dookoła Polski, mamy
do pokonania trzy i pół tysiąca kilometrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kultura wypowiedzi nic nie kosztuje, zachęcam każdego do pisania komentarzy. Jeżeli jednak zamierzasz czepiać się błędów ortograficznych, chcesz komuś "dokopać" tylko dla tego, że zupa była za słona lub wściekasz się gdyż ktoś ma odmienne zdanie, a twój zasób słownictwa ogranicza się do przekleństw, to licz się z tym, że komentarz może zostać usunięty.