Junakiem M 20 wypad na Żuławy

   

Żuławy jakimś sposobem nie znalazły się na mojej mapie wypadów, a powinny, od dziś wprowadzam zmiany to bardzo ciekawy i malowniczy region. Powodem, dla którego ruszyłem w tamtym kierunku była Agnieszka, Przemek i ślub w nadchodzącą sobotę...


 




    Punkt docelowy Giemlice sprawił, że zabłądziłem w drogę wybrałem się bez mapy, jedyny przewodnik jaki miałem to był mój własny język, znacie przecież to powiedzenie "koniec języka za przewodnika"?

    Po drodze trafiłem na wał wiślany, trzeba było się cofnąć gdyż to był koniec drogi, najbardziej zaskoczył mnie radiowóz, drogi puste, szybko nie ma co śmigać,  wiatr tego dnia był taki, że tańczyłem na drodze razem z Junakiem, jakieś objazdy po płytach przez pole przez tubylców zwane płotkami.

    Wsie puste jak by wymarłe, w Giemlicach od wielu lat zerowy przyrost naturalny, same zgony, wszyscy młodzi gdzieś w Szkocji lub Irlandii. Jakaś masakra ta emigracja, straszne.
    Giemlice kiedyś były na prawach miejskich, a dziś wieś na wymarciu.

   Ciekawym miejscem są ruiny gotyckiego kościoła w Steblewie to trzy km od Giemlic. Latem w ruinach odprawiane  są msze, które przyciągają wiernych i turystów.

   Powrót do Gdyni to ucieczka przed granatową chmurą, która nadciągała ze wschodu w kierunku Pruszcza Gdańskiego, jakoś się udało sucho dojechać do domu. Junak spisał się bardzo dobrze, zawiózł mnie wszędzie, po raz kolejny stwierdzam, że to diablo wygodna bestia, w porównaniu do Junaczka 123,  zapas mocy pozwala śmigać obwodnicą  i spokojnie wyprzedzać zawalidrogi.