sobota, 19 października 2013

Junakiem 123 wyprawa po złoto północy.


Wielkim krokami zbliża się koniec sezonu, a ja jeszcze jeżdżę motocyklem. Piątkowy ranek sprawił, że po kilku telefonach postanowiłem nie siedzieć w biurze, spotkanie miałem dopiero o 16, a od kilku dni w trójmiejskich mediach trąbią nieprzerwanie o pogłębianiu ujścia Śmiałej Wisły i związanym z tym poławianiem bursztynu.
Tak, więc o 10 i mimo, że pogoda nie rozpieszcza ubrałem się ciepło i pojechałem, dystans 50 km szybko pokonałem i już po 11 byłem na grobli prowadzącej na plażę przy ujściu Śmiałej Wisły do morza.
Trzeba się przygotować na pół godzinny marsz. Są miejsca, w których woda przelewa się przez groblę tak, więc dobrze jest mieć na nogach kalosze. Tego dnia wiał mocny wiatr i co chwilę padał deszcz, szedłem po grobli i nie mogłem zrozumieć, dla czego nie zabrałem czapki, to po raz drugi z tą tylko różnicą poprzednim razem świeciło słońce, tak źle i tak nie dobrze. Straszny ziąb i do tego zacinający deszcz dał mi we znaki na grobli.  Stąpając po kamieniach trzeba zachować dużą uwagę, śliskie i ostre krawędzie, chwila dekoncentracji, a można złamać nogę lub rozbić głowę tak jak jeden gość, którego spotkałem na grobli z rozbitą głowową. Siedział biedak na tyłku w wodzie, widać, że głową uderzył, rozbity łuk brwiowy, noga zakleszczona w kamieniach i butelka taniego wina pod ręką. Mijany mężczyzna poinformował mnie, iż dzwonił, na 112. Kiedy wracałem nie było go już na grobli. W momęcie, w którym dotarłem na plażę, pogłębiarka, która wyrzucała materiał z dna rzeki, skończyła pracę. Przyznam, że byłem trochę wkurwiony taki kawał drogi, deszcz, wiatr a oni przestali pompować. Trudno się mówi pokręciłem się trochę po plaży i kiedy znów zaczął padać deszcz zwinąłem się i wróciłem na parking. Wracając z Wyspy Sobieszewskiej spotkała nie jeszcze jedna atrakcja, most pontonowy został zamknięty w górę rzeki płynęły dwie jednostki, kuter i jacht motorowy. Robiąc zdjęcia w kadr mi wskoczyła toksyczna góra, hałda fosforogipsów w Wiślince.  Następny postój wypadł we Wrzeszczu, tuż przy ul. Słowackiego jest zamknięty szpital psychiatryczny. Mekka większości fotografów w Trójmieście. Nie jest problemem wejść na teren szpitala, dziury w płocie, szeroki wjazd od tyłu. Problemem jest dostanie się do środka. Wszystkie okna zakratowane, drzwi i okna, przez które można było wejść do środka zabite deskami. Pokręciłem się po terenie i znalazłem jedno słabo zabezpieczone okno…szpital-psychiatryczny
































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kultura wypowiedzi nic nie kosztuje, zachęcam każdego do pisania komentarzy. Jeżeli jednak zamierzasz czepiać się błędów ortograficznych, chcesz komuś "dokopać" tylko dla tego, że zupa była za słona lub wściekasz się gdyż ktoś ma odmienne zdanie, a twój zasób słownictwa ogranicza się do przekleństw, to licz się z tym, że komentarz może zostać usunięty.