Wychodzę na dwór, ślisko pod butami, śnieg mokry zacina, powoli idę na przystanek, właśnie skończył się sezon motocyklowy. Już w trolejbusie ucho me chciwie łowi komunikaty płynące z CB radia kierowcy. Uwaga zablokowana obwodnica, wypadek na Legionów, awaria sieci na Witominie, miasto prawie stoi. Morska zakorkowana, powoli ciągnie się sznur samochodów, przydałby się bus pas dla mojego pojazdu. Dojechałem, wysiadam przy dworcu, sprawdzam czy kolejka jeździ, ludzie mówią, że raz na pół godziny...katastrofa. Tak uskrzydlony tyn nowym żywiołem pędzę w stronę plaży, mijam "Batorego", na Infobox nawet nie spojrzę. Już Skwer Rady Europy dochodzę nad morze, a tu cisza jak na pogrzebie organisty. Biała kołdra przykryła piasek, morza z poza tumanów śniegu nie widać, jaki to kontrast do tego co tu się dzieje latem. Jedyni turyści to gawrony, kawki i wrony, które większy hałas robią niż orkan. "Ksawery" widać nie taki straszny, znów "strachy na Lachy", tylko śnieg ciągle pada, a jeszcze wczoraj byłem tu na Kawce. Następnym razem przyjadę na niej w kwietniu, teraz lu go garażu, zakonserwować i do następnego sezonu. Do tego czasu zostaje mi tylko bilet na komunikację i byle do wiosny.
Etykiety
- AEE Polska (3)
- Augustów (2)
- Bieszczady (8)
- Bohdan Poręba (6)
- Gdańsk (14)
- Gdynia (55)
- Gdynia Waterfront (6)
- Junak (74)
- Junak 123 (19)
- Junak M20 (13)
- Junak RS125 (18)
- Junakiem RS125 do Wiecznego Miasta (13)
- Morze (12)
- Motocyklowe podróże (63)
- Orłowo (7)
- Whippet (23)
- Wodowanie (2)
piątek, 6 grudnia 2013
Orkan "Ksawery"
Wychodzę na dwór, ślisko pod butami, śnieg mokry zacina, powoli idę na przystanek, właśnie skończył się sezon motocyklowy. Już w trolejbusie ucho me chciwie łowi komunikaty płynące z CB radia kierowcy. Uwaga zablokowana obwodnica, wypadek na Legionów, awaria sieci na Witominie, miasto prawie stoi. Morska zakorkowana, powoli ciągnie się sznur samochodów, przydałby się bus pas dla mojego pojazdu. Dojechałem, wysiadam przy dworcu, sprawdzam czy kolejka jeździ, ludzie mówią, że raz na pół godziny...katastrofa. Tak uskrzydlony tyn nowym żywiołem pędzę w stronę plaży, mijam "Batorego", na Infobox nawet nie spojrzę. Już Skwer Rady Europy dochodzę nad morze, a tu cisza jak na pogrzebie organisty. Biała kołdra przykryła piasek, morza z poza tumanów śniegu nie widać, jaki to kontrast do tego co tu się dzieje latem. Jedyni turyści to gawrony, kawki i wrony, które większy hałas robią niż orkan. "Ksawery" widać nie taki straszny, znów "strachy na Lachy", tylko śnieg ciągle pada, a jeszcze wczoraj byłem tu na Kawce. Następnym razem przyjadę na niej w kwietniu, teraz lu go garażu, zakonserwować i do następnego sezonu. Do tego czasu zostaje mi tylko bilet na komunikację i byle do wiosny.
1 komentarz:
Kultura wypowiedzi nic nie kosztuje, zachęcam każdego do pisania komentarzy. Jeżeli jednak zamierzasz czepiać się błędów ortograficznych, chcesz komuś "dokopać" tylko dla tego, że zupa była za słona lub wściekasz się gdyż ktoś ma odmienne zdanie, a twój zasób słownictwa ogranicza się do przekleństw, to licz się z tym, że komentarz może zostać usunięty.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdjęcia rewelacyjne. U nas największą "atrakcją" była burza z grzmotem! :) ...w grudniu...
OdpowiedzUsuń