Na policzku poczułem
mokre coś, otworzyłem oczy, zobaczyłem przed sobą whippeta nos. Co już? No
dobra, kiedy zakładałem spodnie on wskoczył do łóżka na moje miejsce. Wyłaś
zgago, powiedziałem, kiedy się już ubrałem. Zero reakcji, choć mówię nie po to wstałem abyś ty leżał, kiedy ja na
spacer jestem gotowy....
Nic patrzy, uszy nastawił, pysk na poduszce położył i czeka,
co będzie dalej. Zrobiłem krok w jego kierunku, zmarszczyłem czoło i groźnie
spytałem idziesz? Czy mam wziąć cię na postronku? Wyskoczy i pobiegł do drzwi.
Kiedy drzwi otworzyłem, ziąb uderzył w nas jak taran w domku ponad 20 stopni na
dworze coś w granicach 5. Weszliśmy w las, mały zniknął między sosnami słyszę
jak oddaje się porannym czynnością, zadzieram głowę i patrzę w korony, słucham
jak ptaki budzą się ze snu. Nagle coś brązowego przez gałęzie się przebija,
pierw kopytko, potem nos i mam przed sobą młodego jelenia, obserwujemy się
przez chwilę, wtem mapet mój skończył to, co było powodem pobudki, wychyli się
z krzaków i zamarł na sekundę, jeleń był szybszy, ruszył z kopyta w las, a za
nim poleciał Matrix, tyle ich widziałem, wszystko trwało chwilę, nim mrugnąłem
okiem, zniknął jeleń i whippet. Po chwili nawet nie słyszałem nawet odgłosu
gonitwy. Stoję na polance jak żona Lota, zostało mi tylko gwizdanie na tego
pierona. Stałem chyba z dziesięć minut za nim przybiegła do mnie ta łajza,
widocznie zadowolony z wywieszonym językiem niczym plaster szynki. Wróciliśmy
do domu, każdy na swoje posłanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kultura wypowiedzi nic nie kosztuje, zachęcam każdego do pisania komentarzy. Jeżeli jednak zamierzasz czepiać się błędów ortograficznych, chcesz komuś "dokopać" tylko dla tego, że zupa była za słona lub wściekasz się gdyż ktoś ma odmienne zdanie, a twój zasób słownictwa ogranicza się do przekleństw, to licz się z tym, że komentarz może zostać usunięty.