o godzinie 13 przy promenadzie Prezydenta Kaczorowskiego w Gdyni został ustawiony na cokole pomnik Marszałka Piłsudskiego. Była godzina 11,40 kiedy pojawiłem się na miejscu. Już od dawna czekałem na ten moment, a wszystko za sprawą Związku Piłsudczyków Rzeczypospolitej Polskiej Okręg Pomorski w Gdyni. To z ich inicjatywy I Marszałek powrócił do Gdyni. Marszałek Józef Piłsudski jest Honorowym Obywatelem Gdyni od marca 1928
r. Pierwszy jego pomnik stanął 6 sierpnia 1933 r. na placu Grunwaldzkim.
Został jednak zniszczony w czasie wojny.
Aby pomnik mógł stanąć w Gdyni powstał specjalny komitet, który zajął się zbiórką pieniędzy na budowę
posągu. Inicjatywę można było wspierać kupując cegiełki o wartości 10,
20, 50, 100 i 200 zł oraz m.in. książki. Sporo wpłat pojawiło się też od
prywatnych sponsorów. Pomogło też miasto. W maju został wmurowany kamień węgielny. Pomnik odlany jest z brązu i waży ponad tonę, kosztował ok. 370 tys. zł, I jest wysoki na 3,5 metra.
Do Gdyni został przywieziony z Szymanowa k. Poznania. Wygląda jak by był odlany w całości, było jednak inaczej, odlew był podzielony na cztery części, po odlaniu elementy zostały ze sobą połączone i w takiej formie trafił do Gdyni. Aby ustawić na cokole ważący ponad tonę monument potrzebny był specjalistyczny dźwig. Cała operacja rozpoczęła się około godziny 13, na operację podniesienia przybyli pomysłodawcy czyli członkowie Związku Piłsudczyków Rzeczypospolitej Polskiej na czele z prezesem Julianem Aleksandrem Michaś obecni byli również mieszkańcy Gdyni, członkowie Rady Miasta oraz prezydent Wojciech Szczurek. Od zdjęcia z przyczepy rozpoczęła się akcja, aby w tej samej pozycji ułożyć pomnik na chodniku na materacach, od tego momentu rozpoczęło się właściwe stawianie Marszałka na nogi, pierw na ulicy zaraz potem na cokole. Na tym operacja nie została zakończona, w miejscu, w którym stał pomnik zaznaczono kotwy do mocowania i Marszałek musiał zejść z cokołu do godziny 17. Oficjalne odsłonięcie pomnika nastąpi 10 listopada o godzinie 15. Zapraszam na foto relację.
Kawał historii zatkałeś drogi Krzysztofie na blogu. Dziękuję.
OdpowiedzUsuń